poniedziałek, 7 stycznia 2013

Now or never 1

- Soomin, nie bój się. Już do ciebie jadę! - Yun rozmawiała przez telefon ze swoją ciężarną przyjaciółką. Dziewczyna stała na ruchliwej ulicy i starała się przekrzyczeć hałas, który robiło pełno pojazdów i ludzi wokół niej. - Spokojnie, oddychaj spokojnie. Nie, na pewno nie urodzisz w taksówce! - Soomin miała ostatnio różne dziwne pomysły. - Zaraz będziesz w szpitalu i wszystko będzie dobrze, zobaczysz. Ja postaram się być tam najszybciej jak tylko potrafię! - powiedziała i rozłączyła się.
   Yun była nastolatką średniego wzrostu. Jak większość Azjatek miała jasną karnację, ciemne długie włosy oraz brązowe oczy. Była szczupła, ale niektórzy po prostu mówili, że jest chuda. Nie lubiła wyróżniać się swoim ubiorem. Teraz miała na sobie szary płaszczyk, czarne rurki i buty na obcasie tego samego koloru oraz niebieski komin wokół szyi. Dziewczyna spoglądała na przejeżdżające po jezdni pojazdy i co chwilę zerkała na wyświetlacz swojego telefonu sprawdzając przy tym godzinę.
- Gdzie podziewa się ta taksówka? -  powiedziała sama do siebie. Po kolejnych kilku minutach oczekiwania zauważyła, że auto zatrzymuje się nieopodal niej. - No nareszcie! - powiedziała i podeszła bliżej. Yun wyciągnęła rękę aby otworzyć drzwi pojazdu, kiedy jej dłoń zderzyła się z dłonią jakiegoś chłopaka.
- To moja taksówka - powiedział do niej i lekko ją odepchnął. Już chciał do niej wsiąść, ale dziewczyna powiedziała:
- Nie, ona jest moja. To ja zamówiłam ją pierwsza!
- Nie wydaje mi się. Poza tym, to bardzo się spiszę - dodał.
- I ja też się spiszę! - powiedziała. ''Bezczelny'' pomyślała.
- Zdecydujcie się kto wsiada. Albo jedziecie razem, albo nie jedzie nikt z was. Ja mam dużo pracy i nie mogę pozwolić na to, żebym przez wasze kłótnie stracił klientów - wciął się kierowca.
- No to jedziemy razem - powiedział ów chłopak i praktycznie wepchnął dziewczynę do samochodu. Później usiadł obok niej i zamknął drzwi pojazdu. - Gdzie chcesz jechać? - zapytał ją. Kiedy dziewczyna podała adres, on odpowiedział. - To dobrze. To ta sama dzielnica, do której zmierzam.
   Na początku w samochodzie panowała niezręczna cisza. Po pewnym czasie chłopak to zauważył, więc zaczął rozmowę:
- A gdzie konkretnie jedziesz?
- Do szpitala - powiedziała krótko. - Moja przyjaciółka zaczyna rodzić i to dlatego właśnie chcę być tam jak najszybciej - powiedziała lekko obrażona. - A ty gdzie?
- Na plan filmowy. Jeżeli się spóźnię, reżyser i menadżer będą na mnie wściekli - powiedział.
   Plan filmowy? Może to jest jakiś sławny aktor? Yun przyjrzała mu się dokładniej. Nie, nie poznawała go. Pewnie jest początkujący...
- W czym grasz? - zadała pytanie jakby od niechcenia, ale tak naprawdę była bardzo ciekawa. Sama chciała zostać aktorką i od jakiegoś czasu zaczęła podejmować ku temu odpowiednie kroki.
- W dramie. Tytułu niestety nie mogę jeszcze zdradzić... - odparł.
   Później ich pogawędka przestała się kleić i oboje jechali w milczeniu. Kiedy tylko taksówka zatrzymała się pod szpitalem, dziewczyna zapłaciła należną sumę kierowcy i od razu wybiegła z auta. Chłopak, który pozostał w środku podążał za nią wzrokiem aż zniknęła mu z oczu. Chwilę później pojazd ruszył w kierunku miejsca, do którego chłopak miał być zawieziony.
   Kilka godzin później Yun wyszła ze szpitala z plastikowym kubeczkiem z kawą, którą kupiła przed chwilą w automacie. Nastolatka podeszła do najbliższej ławki i wygodnie na niej usiadła. Wyciągnęła nogi do przodu aby się rozluźnić i upiła łyk ciepłego napoju. Zbliżał się wieczór, robiło się coraz ciemniej i chłodniej. Dziewczyna odetchnęła głęboko kilka razy. Powietrze było takie orzeźwiające! Uśmiechnęła się sama do siebie. Jak dobrze, że wszystko tak dobrze się potoczyło...
- Przepraszam, czy mogę się przysiąść? - usłyszała nad sobą czyjś głos. Yun podniosła głowę i spojrzała na tą osobę. Wtedy zobaczyła, kto to był. Była trochę zaskoczona, ale odparła:
- Oczywiście.
- Chciałem cię bardzo przeprosić za moje dzisiejsze zachowanie - powiedział chłopak, którego Yun poznała tego dnia w taksówce. - Jest mi teraz okropnie głupio - dodał siadając obok niej. - Zdążyłaś na czas? - zapytał z troską.
- Tak. Można powiedzieć, że przybyłam wręcz idealnie. Moja przyjaciółka urodziła ślicznego i zdrowego synka - powiedziała. Uśmiechnęła się na samą myśl o tym słodkim dziecku.
- Cieszę się. A tak poza tym, to jeszcze się przecież nie przedstawiłem! Nazywam się Minho - powiedział i podał jej rękę.
- A ja Yun. Miło jest mi cię poznać - powiedziała. Skądś kojarzyła to imię, ale była pewna, że nigdy do tej pory nie poznała nikogo, kto mógłby się tak nazywać.
   Oboje rozmawiali jeszcze przez jakimś czas. Odkryli, że oboje interesują się dramami i aktorstwem. Jednak kiedy Yun upiła ostatni łyk kawy z kubka, wstała i powiedziała:
- Niestety muszę już iść... Przyjaciółka czeka.
- Ach, rozumiem. Mam nadzieję, że jeszcze kiedyś się spotkamy - uśmiechnął się do niej.
- Ja też. Więc... Do zobaczenia! - odparła i odwzajemniła uśmiech. Odwróciła się od chłopaka i poszła do szpitala. Tak jak wcześniej tego samego dnia Minho odprowadził ją wzrokiem aż pod same drzwi budynku. Dopiero wtedy zobaczył srebrny naszyjnik, który leżał teraz na miejscu, gdzie jeszcze przed chwilą siedziała Yun. Najwidoczniej musiał wypaść jej z kieszeni, kiedy wstawała...
   Chłopak wziął naszyjnik do ręki i dokładniej mu się przyznał. Było to serduszko zawieszone na srebrnym łańcuszku, na którym widniał napis: ''I'll always love you - Shin''. Minho pomyślał, że ten cały Shin to zapewne jej chłopak.
   Minho wstał z ławki. Pomyślał, że powinien oddać naszyjnik dziewczynie. Jednak kiedy spojrzał na budynek szpitalny, zmienił zdanie. Ten szpital był naprawdę ogromny i ona mogła być teraz wszędzie! Chłopak włożył wisiorek do kieszeni i zaczął iść w stronę postoju taksówek. Niedługo potem wsiadł do jednej z nich i pojechał do swego domu.

- Jak się czujesz? - zapytała Yun i uśmiechnęła się do swojej przyjaciółki. Soomin leżała sobie w swoim szpitalnym łóżku i odpoczywała.
- Już o wiele lepiej. Dzięki, że pytasz - odparła. Wyglądała na bardzo zmęczoną.
- Może położysz się spać? - powiedziała z troską.
- Nie, jeszcze nie teraz. Po prostu nie dam rady... - dodała i spojrzała w stronę swego telefonu, który leżał na szafce nieopodal łóżka. - Dzwoniłam do niego kilka razy - powiedziała, a głos jej się załamał. - To znaczy, że on naprawdę nas zostawił...
- Przestań się tym teraz zamartwiać... A tak poza tym, to wybrałaś już imię dla dziecka?
- Myślałam nad Kwangho... Oznacza ono światło i dobroć. On zawsze będzie moim światełkiem w tunelu. Nawet jeżeli coś nie będzie się układało będę wiedziała, że jest ktoś, kto mnie kocha... Będzie to mój mały synek! - powiedziała ze łzami w oczach. W tej chwili do sali weszła pielęgniarka, która przywiozła ze sobą małego Kwangho.
- Przepraszam, pora karmienia - powiedziała i podała chłopczyka świeżo upieczonej mamie.
- To ja już pójdę. Zrobiło się późno - odparła Yun i spojrzała na przyjaciółkę oraz na jej synka. - Wpadnę do ciebie jutro - dodała i już jej nie było.
   Dziewczyna wyszła na ulicę. Jeszcze na chwilkę odwróciła się i popatrzyła w stronę okien, za którymi prawdopodobnie znajdowała się teraz Soomin. Yun zakręciła się łezka w oku. Jej przyjaciółka miała teraz tylko ją. Jej chłopak zostawił ją, kiedy tylko dowiedział się o ciąży, a z rodzicami nie utrzymywała kontaktu. Właściwie, to jej rodzice nie chcieli się z nią kontaktować.
   Yun sięgnęła do kieszeni swojego płaszcza po naszyjnik, który dostała kiedyś od swojego byłego chłopaka. Jednak nie znalazła go tam, gdzie być powinien. Przeszukała jeszcze drugą kieszeń, a potem swoją torebkę. Nigdzie go nie było! Nastolatka trochę się zdenerwowała. Zawsze kiedy brała go do ręki i patrzyła się na niego przypominały jej się najpiękniejsze chwile w jej życiu. Chwile z kimś, kogo bardzo kochała.
''Może te zaginięcie tego naszyjnika ma coś oznaczać... Ja i Shin to już zamknięty rozdział, nie powinnam cały czas do tego wracać...'' pomyślała. Podeszła do jednej z taksówek i wsiadła do pojazdu. Mężczyźnie podała swój adres i już jakiś czas później znalazła się w swoim małym mieszkanku na przedmieściach Seulu. Zmęczona wydarzeniami z tego szalonego dnia zrzuciła z siebie ubranie i szybko nałożyła piżamę. Położyła się do łóżka, ale jeszcze przez jakiś czas nie mogła zasnąć. Nawet sama nie wiedziała dlaczego. W końcu po jakimś czasie odpłynęła w krainę snów...

***
Oto i pierwszy rozdział z serii ''Now or never''. Mam nadzieję, że przypadnie Wam do gustu! ^^

Tylko trochę mi szkoda, że pod ostatnim postem oprócz mojego komentarza pojawił się jedynie ten od Natsu~. No cóż, wiem, że nie każdy rozdział jest dobry, i też że nie zawsze chce się komentować. xd

3 komentarze:

  1. Oho! Zaciekawiłaś mnie :D Pisz szybciej ^^

    OdpowiedzUsuń
  2. ehehhe, ja komentuje wszystko ^.^
    Co do rozdziały, to żeś mnie zaskoczyła, bo nie spodziewałam się, że cokolwiek ktoś wstawi, a tu pacze takie zaległości i do tego HunHan mnie dobił T.T
    Rozdział jak zawsze fajny ^^
    Czekam na c.d
    Hwaiting~!

    OdpowiedzUsuń
  3. ołł Minho, cieszę się. <3
    oczywiście rozdział przypadł mi do gustu i to bardzo! czekam na kolejne rozdziały. :D

    OdpowiedzUsuń