Yuuny i Toichiego nie było w Korei już od kilku dni. Sang In tęskniła za nimi. W czasie ich nieobecności spędzała dużo czasu ze swoją młodszą siostrą. Któregoś dnia miała sporo spraw do załatwienia. Jej starsza koleżanka za miesiąc wychodzi za mąż. Sang In koniecznie musiała kupić sobie jakąś sukienkę i buty oraz odwiedzić jeszcze kilka innych miejsc.
Nastolatka wstała rano, zjadła śniadanie i zaczęła szykować się do wyjścia. Ubrała się w czarną koszulę i rurki. Wzięła ze sobą pojemną torbę i ruszyła w drogę.
Pojechała do galerii handlowej. Po poszukiwaniach, które trwały dosyć długo, znalazła idealną kreację. Była bardzo zadowolona. Teraz musiała pójść do centrum miasta. Chciała znaleźć sobie jakąś pracę.
Dziewczyna postanowiła przejść się trochę. Zajrzała do kilku miejsc, lecz nigdzie nie było żadnego wolnego stanowiska pracy. Po drugiej stronie ulicy zauważyła małą kawiarnię, do której przychodziło mnóstwo studentów. Pomyślała, że to byłoby wprost idealne miejsce do pracy. Podeszła do przejścia dla pieszych i cierpliwie czekała na zielone światło. O dziwo tylko ona chciała tędy przejść. Chwilę później idący ludzik na sygnalizatorze został podświetlony. Sang In zauważyła go i już stawiała pierwszy krok na jezdni, kiedy za sobą usłyszała krzyk jakiegoś chłopaka.
- STÓJ! - krzyknął do niej. Nim dziewczyna zdążyła zareagować poczuła silny uścisk na swojej ręce. Ten ktoś odciągnął ją od jezdni, przyciągnął do siebie i objął. Sang In kątem oka zauważyła przejeżdżający po przejściu rozpędzony samochód. Zamarła. Co by się stało, gdyby jednak przeszła przez jezdnię? - Tak myślałem, że się nie zatrzyma... - powiedział wybawiciel Sang In.
Dziewczyna wyswobodziła się z uścisku i odeszła kilka kroków do tyłu. Spojrzała na chłopaka. Był wysoki, ubrany w jeansy, zwykły t-shirt i bluzę z kapturem. Jego twarz przysłaniały duże okulary przeciwsłoneczne i kaptur od buzy.
- Nic ci nie jest? - zapytał troskliwie.
- Nie, myślę, że nie... Dziękuję - odpowiedziała. Pokłoniła się i chciała odejść. Jednak nogi miała jak z waty. Przy pierwszych krokach zachwiała się i omal nie upadła. Chłopak znowu jej pomógł. Złapał ją i podprowadził do najbliższej ławki.
- Na pewno wszystko w porządku? Może zadzwonię do lekarza? - dopytywał się.
- Nie, naprawdę wszystko jest w porządku. Posiedzę chwilę i zaraz pójdę - odparła.
- To może chociaż pozwolisz mi się zaprosić do tej kawiarni? - zapytał i wskazał ręką kawiarnię, do której Sang In wcześniej zmierzała.
- Sama nie wiem... - powiedziała. - No dobrze - odparła po krótkim namyśle.
Przeszli na drugą stronę ulicy i weszli do kawiarni. Zajęli stolik przy oknie. Chłopak zdjął kaptur z głowy, jednak nadal pozostał w okularach. Sang In zamówiła kawę, a on herbatę.
- Nazywam się Hong Ki - powiedział po dłuższej chwili. - A ty?
- Ja Sang In... Jeszcze raz dziękuję ci za to, co dla mnie zrobiłeś. Gdyby nie ty, to byłoby już po mnie...
- Nie mów tak! - powiedział, a pracująca tu dziewczyna przyniosła im do stolika kawę i herbatę.
Rozmawiali jeszcze przez dość długi czas. W pewnym momencie zadzwonił telefon dziewczyny. Przeprosiła chłopaka i odebrała go. Usłyszała głos mamy.
- Sang In, gdzie ty jesteś?
- W mieście, w kawiarni. Coś się stało?
- Tak! Pamiętasz, że dziś mieliśmy jechać do babci do Buan? Wiesz dobrze, że nie znoszę, kiedy ktoś nie dotrzymuje słowa. Przecież tak bardzo chciałaś ją odwiedzić!
- Przepraszam. Kompletnie zapomniałam! Zaraz wrócę do domu, szybko się spakuję i będę gotowa do wyjazdu.
- Wyjeżdżamy za około dwie godziny. Teraz jeszcze pojedziemy na chwilę do sklepu, a potem po ciebie do domu. Jeżeli nie będziesz gotowa, jedziemy bez ciebie. Zrozumiano?
- Tak! Obiecuję, będę gotowa. Pa!
Spakowała telefon do torby i zaczęła szukać portfela. Kiedy go znalazła wyciągnęła pieniądze i już chciała iść zapłacić, jednak Hong Ki jej przeszkodził.
- Spokojnie, ja zapłacę!
- Nie, to ja zapłacę. Przecież ty uratowałeś mi życie.
- Ale to ja jestem facetem i ja zapłacę - odpowiedział i uśmiechnął się.
Poszedł do kasy zapłacić. Dziewczyna podeszła do niego i jeszcze raz mu za wszystko podziękowała. Pożegnała się i szybkim krokiem wyszła z kawiarni.Chłopak zapłacił i wybiegł za Sang In. Rozejrzał się w obie strony. Za dziewczyną nie było już śladu.
- Czemu nie zapytałem jej o numer telefonu? - zapytał sam siebie. Założył kaptur na głowę i poszedł w stronę postoju taksówek.
Dziewczyna wyswobodziła się z uścisku i odeszła kilka kroków do tyłu. Spojrzała na chłopaka. Był wysoki, ubrany w jeansy, zwykły t-shirt i bluzę z kapturem. Jego twarz przysłaniały duże okulary przeciwsłoneczne i kaptur od buzy.
- Nic ci nie jest? - zapytał troskliwie.
- Nie, myślę, że nie... Dziękuję - odpowiedziała. Pokłoniła się i chciała odejść. Jednak nogi miała jak z waty. Przy pierwszych krokach zachwiała się i omal nie upadła. Chłopak znowu jej pomógł. Złapał ją i podprowadził do najbliższej ławki.
- Na pewno wszystko w porządku? Może zadzwonię do lekarza? - dopytywał się.
- Nie, naprawdę wszystko jest w porządku. Posiedzę chwilę i zaraz pójdę - odparła.
- To może chociaż pozwolisz mi się zaprosić do tej kawiarni? - zapytał i wskazał ręką kawiarnię, do której Sang In wcześniej zmierzała.
- Sama nie wiem... - powiedziała. - No dobrze - odparła po krótkim namyśle.
Przeszli na drugą stronę ulicy i weszli do kawiarni. Zajęli stolik przy oknie. Chłopak zdjął kaptur z głowy, jednak nadal pozostał w okularach. Sang In zamówiła kawę, a on herbatę.
- Nazywam się Hong Ki - powiedział po dłuższej chwili. - A ty?
- Ja Sang In... Jeszcze raz dziękuję ci za to, co dla mnie zrobiłeś. Gdyby nie ty, to byłoby już po mnie...
- Nie mów tak! - powiedział, a pracująca tu dziewczyna przyniosła im do stolika kawę i herbatę.
Rozmawiali jeszcze przez dość długi czas. W pewnym momencie zadzwonił telefon dziewczyny. Przeprosiła chłopaka i odebrała go. Usłyszała głos mamy.
- Sang In, gdzie ty jesteś?
- W mieście, w kawiarni. Coś się stało?
- Tak! Pamiętasz, że dziś mieliśmy jechać do babci do Buan? Wiesz dobrze, że nie znoszę, kiedy ktoś nie dotrzymuje słowa. Przecież tak bardzo chciałaś ją odwiedzić!
- Przepraszam. Kompletnie zapomniałam! Zaraz wrócę do domu, szybko się spakuję i będę gotowa do wyjazdu.
- Wyjeżdżamy za około dwie godziny. Teraz jeszcze pojedziemy na chwilę do sklepu, a potem po ciebie do domu. Jeżeli nie będziesz gotowa, jedziemy bez ciebie. Zrozumiano?
- Tak! Obiecuję, będę gotowa. Pa!
Spakowała telefon do torby i zaczęła szukać portfela. Kiedy go znalazła wyciągnęła pieniądze i już chciała iść zapłacić, jednak Hong Ki jej przeszkodził.
- Spokojnie, ja zapłacę!
- Nie, to ja zapłacę. Przecież ty uratowałeś mi życie.
- Ale to ja jestem facetem i ja zapłacę - odpowiedział i uśmiechnął się.
Poszedł do kasy zapłacić. Dziewczyna podeszła do niego i jeszcze raz mu za wszystko podziękowała. Pożegnała się i szybkim krokiem wyszła z kawiarni.Chłopak zapłacił i wybiegł za Sang In. Rozejrzał się w obie strony. Za dziewczyną nie było już śladu.
- Czemu nie zapytałem jej o numer telefonu? - zapytał sam siebie. Założył kaptur na głowę i poszedł w stronę postoju taksówek.
piękny rozdział. ^^ jak dobrze, że Hong Ki ją uratował. czekam na kolejny rozdział. ^^
OdpowiedzUsuńświetny ^^ nie spodziewałam się, że od razu zaprosi ją do kawiarni xd
OdpowiedzUsuńczekam na następny rozdział! dużo weny życzę :)